Koronawirus w Tarnowie

Wiadomości "z miasta".

Beny
Archont
Posty: 515
Rejestracja: 27-02-2010, 05:10
Lokalizacja: Tarnów

Re: Koronawirus w Tarnowie

Post autor: Beny »

Kulfon pisze:
09-02-2021, 08:06
Za ostatnią dobę jedna(1) osoba zakażona i ....43 testy no to co ZIELONA STREFA ? przecież to obostrzenia są kompletnie bezsensu przy takiej minimalnej ilości nowych zakażeń !
Nie rozumiem dlaczego rząd nie wprowadza regionalnie stref?
Może dlatego ze rzad jest uzależniony od sąsiadów i innych partnerów w Unii europejskiej , nie moga znaczaco poluzować obostrzeń jak w innych państwach europejskich są lockdowny po prostu nie odważą sie na taki krok. Dali tak na zachete lekkie luzowania ale zakladam ze za kilka tygodni wszystko wroci do pierwotnej wersji powiedzą ze zwiekszyla sie liczba zachorowań(oni to potrafia regulowac np przez przesiewowe badania nauczycieli)

Awatar użytkownika

Goscinny
Rhetor
Posty: 11057
Rejestracja: 03-03-2009, 12:21
Lokalizacja: Tarnów

Re: Koronawirus w Tarnowie

Post autor: Goscinny »

Nie po to skasowali informacje o strefach, kolorach itd. żeby teraz luzować. Za 2 tygodnie wzrośnie i będzie powód żeby zamknąć znowu galerie i hotele.


japoneczka01
Proedroj
Posty: 487
Rejestracja: 16-12-2015, 12:17
Lokalizacja: Tarnów

Re: Koronawirus w Tarnowie

Post autor: japoneczka01 »

Wszyscy tak się niecierpliwicie i oburzacie, że jeszcze są obostrzenia, a co będziecie mówić jak nowa fala wirusa powróci jak w Portugalii?


bart11
Archont
Posty: 604
Rejestracja: 26-02-2013, 23:43

Re: Koronawirus w Tarnowie

Post autor: bart11 »

Ale w Portugali praktycznie nie było fali jesiennej (tzn. w porównaniu do naszej, to była flauta) https://ourworldindata.org/grapher/exce ... gion=World


Beny
Archont
Posty: 515
Rejestracja: 27-02-2010, 05:10
Lokalizacja: Tarnów

Re: Koronawirus w Tarnowie

Post autor: Beny »

japoneczka01 pisze:
09-02-2021, 14:40
Wszyscy tak się niecierpliwicie i oburzacie, że jeszcze są obostrzenia, a co będziecie mówić jak nowa fala wirusa powróci jak w Portugalii?
A ile tych fal bedzie??? cztery a może pięć??? a może wiecej?? i tak bedziesz siedziec lata w domu?? restrykcje nie leczą nas z koronawirusa powodują tylko odwleczenie w czasie zakazen ale co nam to da??? ja rozumiem rok dwa ale jak tak dalej pojdzie to co miesiac bedziemy miec kolejna fale i kolejną mutacje a żyć trzeba.Coraz głośniej tez o tym ze szczepionka nie zabezpiecza całkowicie od zarażenia. Ja mam to szczescie ze do pracy chodzic musze i mam z czego zyc ale co z ludzmi ktorzy od roku nie moga pracowac?? co z rekreacją, sportem, turystyką??? co ze służba zdrowia?? tak ma wygladac zycie?? oczywiscie to jest zycie dla nas szaraczków politycy i gwiazdki wygrzewaja sie na piaszczystych plażach w żarze tropiku ale nam nie wolno bo kogos zarazimy musimy siedziec w domu i nie wychodzic.Ja rozumiem srodki ostroznosc rozumiem dezynfekcje nawet moge przystac na maseczki w zamkniętych pomieszczeniach ale bez przesady ilez mozna byc zamknietym a konca nie widac.


thunderstruck
Obywatel
Posty: 51
Rejestracja: 14-10-2015, 20:19

Re: Koronawirus w Tarnowie

Post autor: thunderstruck »

Robert Szewczyk pisze: ,,Chimera"
Z przodu lwem była, od tyłu wężem, a kozą pośrodku,
strasznie zionącą potężnym, płomiennym ogniem zagłady.
(Iliada 6,181-182)
Jeśli spojrzymy na historię – tę najnowszą, najlepiej zbadaną i udokumentowaną – nie oprzemy się ponurej konstatacji o niechybnej cykliczności procesów, jedyne różnice to te w technologii i skali gwałtownych zmian. Wiek XIX rozpoczął się końcem epoki napoleońskiej, Kongresem Wiedeńskim i przywróceniem „starego porządku” opresji i dominacji wielkich mocarstw. Wiek XX, rozpoczęty rzezią I Wojny Światowej, eksplozją ludobójczego faszyzmu i komunizmu i gospodarczymi konwulsjami, doprowadziły do jeszcze większej rzezi II Wojny i okresu wielkiej przebudowy, kiedy żadna ze stron konfliktu nie miała już sił na prowadzenie zmagań. Mamy początek wieku XXI – po ponad dwóch dekadach społecznego marazmu, bezideowości i bezprecedensowej gospodarczej korporatyzacji i neokolonializacji (imperia dzisiaj rodzą się na parkietach giełd i w internecie) przyszło wielkie przesilenie, i znów mamy rzeź i przewartościowanie świata. Od globalnej eksplozji pandemii strachu mija rok. Jakie mamy skutki tej opłakanej farsy?
Tym razem casus belli jest wirus – drobny mikrob o mocy nieporównywalnie mniejszej niż ospa prawdziwa czy dżuma dymienicza. Sars-Cov-2 jest tworem sztucznym – wyobraźmy sobie puzzle z 10 tysięcy elementów, w których trzy (tylko trzy!) klocki są zręcznie wpasowane – ale pochodzą z innego zestawu. Oko laika nie dojrzy tego, ale specjalisty? Już wiosną 2020 r. profesor Luc Montagnier, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie medycyny z 2008 r. za udział w odkryciu wirusa odpowiedzialnego za AIDS, stwierdził, że SARS-CoV-2 został wyprodukowany przez człowieka. "Mój zespół doszedł do wniosku, że doszło do manipulowania tym wirusem. Nie otrzymujemy wszystkich informacji, ale mamy do czynienia z klasycznym wirusem, który został zmodyfikowany. To nie jest wirus naturalny, to robota profesjonalisty, biologa molekularnego, zegarmistrza sekwencyjnego. W jakim celu? Jedną z moich hipotez jest to, że celem było osiągnięcie szczepionki na AIDS” wyjaśniał prof. Montagnier dodając, że inni naukowcy również zgłębiali już ten trop: "Indyjscy badacze próbowali już wcześniej opublikować wyniki analiz pokazujące, że ten genom (SARS-COV-2) zawiera sekwencje innego wirusa, wirusa AIDS, ale zostali zmuszeni do wycofania się, presja była zbyt silna!”
Czy dowiemy się ostatecznie prawdy? Śmiem wątpić, gdyż prawda naukowa dawno już padła pod toporami wielkiej geopolityki, mętnych interesów i wielkiego biznesu korporacji medialnych i farmaceutycznych. Pierwszą bitwą było szybkie wymuszenie przeprowadzania testów na obecność wirusa. Testy nie mówią nam nic, szczególnie testy PCR stosowane masowo w początkach pandemii, oprócz ilości osób, u których test ów przeprowadzano. Jego skuteczność, prawdomówność, jest szeroko kwestionowana, wielokrotnie widzieliśmy jak zaledwie w kilka godzin osoba uznana za nosiciela wirusa okazywała się od niego wolna, i vice versa.
Każdy obserwujący uważnie dane zauważył w końcu, że Covid19 ma działanie przede wszystkim dobijające a nie masowo zabijające. A przecież dane statystyczne i analiza liczb pokazuje jasno – mamy do czynienia z wirusem zaraźliwym, który jednak w znikomej ilości przypadków jest wirusem śmiertelnym (poniżej 1%!), za to ma silny efekt dobijający, niszczący organizm znacznie osłabiony lub już wyniszczony innymi chorobami. Podkreślam – organizm wyniszczony innymi chorobami, bo nawet ich współistnienie nie jest wyrokiem w przypadku zakażenia, są tego rozliczne medyczne i statystycznie istotne dowody! Kluczowym czynnikiem jest odporność osobnicza, sprawność własnego systemu immunologicznego i forma psychofizyczna.
A z tym, niestety, jest coraz gorzej, i sami na siebie ten bat kręcimy. Jesteśmy społeczeństwem siedzących hipochondryków i lekomaniaków, faszerującym się z jednej strony truciznami w formie wysoko przetworzonej i zanieczyszczonej żywności, w ilościach „na wiaderka”, a z drugiej coraz mniej skutecznymi antybiotykami (masowo aplikowanymi!) i innymi farmaceutykami przy każdej możliwej okazji, z każdej sklepowej półki, z receptą lub bez niej. Wchodząc do apteki stoimy przed ladami zasypanymi quasi-lekami niwelującymi jedynie objawy drobniejszych przypadłości i kolorowymi landrynkami suplementów, których skład nie podlega – bo nie musi! – żadnej kontroli. Każdy blok reklamowy każe nam wierzyć w cudowną, uzdrawiającą moc kolejnej pigułki, której prozdrowotność jest co najmniej wątpliwa. Dlaczego zagrożeniem dla zdrowia publicznego na ulicy jest biegacz czy rowerzysta bez maseczki, która przy wysiłku fizycznym lub w niskiej temperaturze jest faktycznym czynnikiem ryzyka zdrowotnego, a nie jest tym zagrożeniem matka pakująca w sklepie do koszyka dwulitrową butlę dowolnego przesłodzonego napoju gazowanego i wielkiej paki całej tablicy Mendelejewa w formie chipsów? Czemu sięgamy na sklepowe półki po nafaszerowane konserwantami, cukrem i wzmacniaczami smaku danie gotowe z najpośledniejszych składników a nie po zdrową mrożonkę czy świeże składniki, z których obiad trzeba przygotować samemu? Dlaczego pozwalamy producentom żywności ścigać się w konkurencji „kto doda zdrowszą truciznę do produktu”? „Tylko cukier! Bez syropu glukozowego!” – czytamy na opakowaniach nabiału. „Tylko margaryna! Bez oleju palmowego!” – to z kolei na wypiekach, których termin przydatności do spożycia liczony jest w miesiącach!
Lenistwo, obżarstwo i ignorancja – na te wzajemnie napędzające się „schorzenia” nie ma żadnej szczepionki. Są za to raporty o lawinowo rosnącym problemie patologicznej otyłości i fizycznej niepełnosprawności dzieci i młodzieży – do katastrofy demograficznej za 30 lat dołożymy katastrofę zdrowotną.
Lekarzom zabrakło chirurgicznej precyzji i odwagi w podejmowaniu decyzji. Przypomnijmy sobie pierwszy lockdown z wiosny 2020 – „będzie dobrze!” krzyczały witryny zamkniętych sklepów i biznesów. Wielkie „DZIĘKUJEMY!” skierowane pod adresem wszystkich służb medycznych, szczególnie tych z pierwszej linii frontu walki z wirusem. Z biegiem czasu nastroje jednak uległy radykalnej zmianie, gdy okazało się, że rzucając wszystkie siły na front walki z wirusem społeczeństwo zaczyna ponosić coraz większe straty – na tyłach. Zahamowanie diagnostyki, wstrzymanie planowanych operacji, nadużywanie telefonicznych konsultacji medycznych, przeciążenie procedur ratowania zdrowia i życia i, rzecz oczywista, niedofinansowanie systemów opieki zdrowotnej ujawniły zarówno bezradność ofiar jak i wadliwość podjętych decyzji. Jakże łatwe (i kłamliwe – i podłe!) jest wpisywanie każdego zgonu spowodowanego medycznym zaniedbaniem do statystyk ofiar wirusa, umywając ręce od własnej odpowiedzialności. Klika hardych profesorów, wyczuwając swoje pięć minut sławy, zaleciła zamknięcie wszystkich i wszystkiego – a nie precyzyjną izolację i ochronę tych najbardziej narażonych. Korzystając z każdego podsuniętego mikrofonu aplikują społeczeństwu mieszankę wyłącznie własnej wiedzy naukowej, pychy, często zwykłych bzdur, chorej ambicji i strachu, i trzymają coraz bardziej zdezorientowane społeczeństwo w psychozie i nieufności. Cel osiągnięty. A przecież na stworzenie sprawnego systemu izolacji selektywnej i wsparcia pomocowego było dość czasu, i system ten kosztowałby dużo mniej niż idące w setki miliardów kolejne wybiórcze „tarcze” z numerkami.
Ci sami specjaliści zbyt często sami przejawiają zbyt wielką odporność na wiedzę z innych źródeł. Jeśli nie ma do dyspozycji znanych skutecznych medykamentów – szukajmy rozwiązań na bieżąco, może nie idealnych – ale dających nadzieję na zahamowanie paniki zanim będą dostępne szczepienia (cokolwiek sądzić o ich skuteczności długofalowej). Okazuje się jednak, że jedynym zgodnie usankcjonowanym działaniem jest czekanie na szczepionkę. Wielu lekarzy, w tym polskich, wykształconych przez te same uczelnie co rozgrywający swój mecz życia profesorowie, przedstawia medyczne dowody na skuteczność niektórych leków. Czeka ich w najlepszym przypadku odrzucenie, może ośmieszenie ze strony garstki „liderów medycznych opinii”, ostatecznie nawet groźby pozbawienia prawa do wykonywania zawodu. A że fakty mówią co innego? Tym gorzej dla faktów! Mamy więc garść wielonarodowych molochów z sektora Big Pharma, które będą się teraz tuczyć bez opamiętania na publicznym pieniądzu finansującym również etap badań, z kosztami ponoszonymi przez podatników. Zyski jednak – rzecz oczywista – popłyną już tylko w przeciwnym kierunku. W końcu politycy wydadzą każde pieniądze, a już nie swoje najszybciej, żeby nakarmić elektorat obietnicami zwalczenia pandemii masowymi szczepieniami. Wiadomości o nowych mutacjach wirusa są dla tych korporacji najsłodszą muzyką: wirus jest rozpędzony, popyt został stworzony, środków na zakupy, licytację cenową i odszkodowania za komplikacje poszczepienne budżety państwowe nie poskąpią. Dużo ważniejsze szczepienia na dużo groźniejsze choroby (gruźlica, polio) wynaleziono niemal pro bono, bo celem było zdrowie publiczne, a nie zyski. O masowych szczepieniach w krajach najuboższych możemy oczywiście zapomnieć, solidarność jest hasłem wszakże nośnym, tylko niezbyt chętnie realizowanym, szczególnie w kolejce po szczepienie czy wsparcie dla konającego drobnego przedsiębiorcy.
Mamy więc zbyt wielkie straty w ludziach, a będą one coraz większe z powodów ekonomicznych. Gospodarka to wielki i skomplikowany fraktal zbudowany z tysięcy procesów a nie prosty łańcuszek szczęścia. Ekonomia to nauka społeczna, nie ścisła, i można ją jedynie punktowo, wybiórczo opisać liczbą i statystyką. Ale ponownie – wszelkie uogólnianie mści się stukrotnie. Jeśli włożysz lewą rękę do ognia, a prawą do zamrażarki – średnio rzecz ujmując będzie całkiem znośnie, pomimo miejscowego dyskomfortu. Bajki o wzroście PKB powyżej 0, o rosnących płacach są wyłącznie propagandą, realny pejzaż gospodarczy przeczy „faktom medialnym”.
Drugi prezydent USA, John Adams, sformułował prawdę, która jest dzisiaj bardziej aktualna niż kiedykolwiek. „Są dwie metody na podbicie i zniewolenie narodu: miecz lub dług”, pisał jeden z Ojców Założycieli. O ile w dzisiejszych czasach konfrontacja zbrojna opłaca się jedynie umysłom prymitywnym, to zglobalizowana gospodarka jest wręcz idealną pożywką na prowadzenie niezwykle mętnych ponadgranicznych transakcji dających niezasłużone zyski oparte wyłącznie na manipulacji lub dominacji rynkowej. Dzisiejszymi kajdanami są karta kredytowa, hipoteka, w końcu całkowite poddaństwo całych społeczeństw bezkarnemu (kryzys finansowy 2009r.) sektorowi bankowemu, międzynarodowemu molochowi, oligarchicznej hydrze zarażającej światową gospodarkę złymi długami i wpędzającej ludzi ubogich w jeszcze większe ubóstwo, a ludzi średnio zamożnych doprowadzającej do bankructwa.
Olbrzymią część publicznej pomocy dla biznesu jak i spieniężonego prywatnego, zlicytowanego lub wykupionego za bezcen, majątku drobnych posiadaczy pożerają natychmiast banki żądające spłaty rat kredytu zaciągniętego pod dający niegdyś nadzieję na godne życie biznes, obserwujemy kolejny przypadek transferu pieniądza publicznego z kieszeni podatnika do skrytek wielkich finansowych organizacji.
Co trzeba będzie wkrótce sprywatyzować za grosze, żeby spłacić ledwie odsetki od zaciąganych dziś przez rządy (wszystkie!) gigantycznych długów na poczet walki z koronakryzysem? Jakich mądrych rad zaczną udzielać Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Bank Światowy niewypłacalnym państwom? Ile jeszcze rządowych, publicznych dotacji z naszych, podatników, kieszeni otrzymają ponadnarodowe korporacje nie płacące ani grosza CIT w miejscu generowania przychodów i zysków? Ile jeszcze musi zostać wydrukowanych pustych pieniędzy, ile kluczowych potrzeb publicznych ma pozostać zaniedbanych pod pretekstem pandemii i jak daleko posunie się administracyjna kreatywna księgowość żeby usprawiedliwić wielomiliardowe przepływy tam, gdzie nie powinny nigdy one trafić? Ile jeszcze przedsiębiorstw, branż i całych atrakcyjnych turystycznie regionów w Europie zostanie niemal do szczętu wykupionych przez centralne fundusze inwestycyjne Chin, które są jedynym państwem de facto osiągającym zyski – finansowe, gospodarcze i geopolityczne – w skutek pandemii rozpoczętej tamże? „Co tam Panie w polityce? - Chińczyki trzymają się mocno!”
Jak długo w końcu będziemy patrzeć bezradnie i w ciszy na agonię mikro, małych i średnich przedsiębiorstw? Jest to ni mniej ni więcej uderzenie w podstawy demokracji i wolności, zniszczenie „flory bakteryjnej” organizmu gospodarczego, wyniszczenie planktonu dającego życie całemu oceanowi. Dewastacja sieci handlu i gastronomii (w końcu upadek miejsc wejścia na rynek pracy dla wielu młodych ludzi), drobnej wytwórczości i małego biznesu, budowanego zwykle latami wyrzeczeń i poświęceń i zadłużania całych rodzin, zabije nie tylko całe sektory, podniesie bezrobocie i poziom ubóstwa, ale zniszczy zarówno finansowo jak i mentalnie całą klasę ludzi niezależnych, przedsiębiorczych, odważnych, a w polskich warunkach prowadzenia biznesu – całą klasę superherosów wytrzymałości biurokratycznej i sprawności gospodarczej. Ileż w mediach społecznościowych pojawiło się już apeli do lokalnych społeczności o pomoc w ratowaniu lokalnego rodzinnego sklepiku czy małego usługodawcy? Ilu w ciszy straconych marzeń i zszarganego zdrowia zamknęło swoje podwoje po cichu? Ale problem dotyczy całej Unii Europejskiej, w różnej skali. Wyprowadzane przez dekady z UE miejsca pracy nie wrócą w takim tempie, jak powinny, a może nawet przeciwnie – będą jeszcze szybciej wyludniać europejski rynek pracy, zaś zaklęcia o konieczności skrócenia łańcuchów dostaw okażą się tylko wołaniem na puszczy. Wstrzymane inwestycje większych przedsiębiorstw, ograniczony niepewnością popyt i coraz gorsza płynność finansowa może być początkiem spirali w dół. Cyfryzacja wszystkiego jest kolejną mrzonką – jest zarówno niemożliwa fizycznie, a zbyt rozbuchana będzie społecznie i zdrowotnie dewastująca.
Rozejrzyjmy się po swojej okolicy i policzmy, ile zamknięto małych, rodzinnych restauracji, pensjonatów czy funkcjonujących poza sieciami centrów rekreacji, i porównajmy to do liczby zlikwidowanych lokali wielkich ponadnarodowych sieci takich jak McDonald’s czy Marriott (domagający się subsydiów od rządu!). Sprawdźmy jaki haracz muszą płacić ledwo wiążący koniec z końcem mali restauratorzy międzynarodowym korporacjom, które opanowały rynek dostaw do domu (np. Uber Eats), które nie płacą w Polsce żadnych podatków! Społeczeństwo czasu pandemii oprócz wirusa zmaga się z pięcioma dużo gorszymi chorobami, z których wyjście zajmie dużo więcej czasu niż wdrożenie masowego szczepienia. Atomizacja całych pozamykanych w pracy lub nauce zdalnej rzesz ludzi w każdym wieku, załamanie najbardziej podstawowych relacji społecznych człowieka młodego z grupą rówieśniczą czy pracownika ze współpracownikami, wreszcie rozbicie rodzin. Alienacja, wyobcowanie z grup społecznych czy to wskutek dobrowolnego aresztu domowego czy wskutek odmiennego toku myślenia i podejścia do pandemii. Zerwane są więzi międzyludzkie, których protezą mają być kontakty wirtualne, ale o skuteczności najwyżej drewnianej nogi – ani nie pobiegasz, ani nie masz przyjemności ze spaceru. Antagonizacja jednych grup przeciw innym, podkreślanie elitarności i bezkarności tych, którym „wolno więcej”: dlaczego emeryt ma wolność chodzenia do sklepu w każdej chwili, a każdy nie-emeryt musi przestrzegać obostrzeń w godzinach przedpołudniowych? Dlaczego celebryci i politycy korzystają z niezasłużonych przywilejów łamiąc narzucone przez nich samych nakazy i ograniczenia? Dlaczego jedne grupy przedsiębiorców, z klucza regionalnego czy sektorowego, mają być traktowane „równiej” przez ministra rozdającego bohatersko nie własne pieniądze?
A w końcu otwarta wrogość i przemoc w domach, gdzie napięcie psychiczne i problemy najłatwiej rozładować na słabszych, często najmniejszych domownikach. Lub, ostatecznie, na samym sobie. Psychoza strachu podkręcana przez zawsze w tym pomocne media, chętnie wskazujące winnych, usłużnie tropiące nieprawomyślnych, szafujące kłamliwymi nagłówkami i histerycznymi statystykami, których nikt nie umie odnieść do rzeczywistości. W końcu depresja, będąca podniesioną do potęgi sumą wszystkich negatywnych zjawisk, z jakimi każdy z nas zmaga się często w samotności własnej osobowości, przy cichym szumie pożyczonego do pracy zdalnej laptopa, w niemych czterech ścianach samotnie spędzanych dni, tygodni i miesięcy, bez perspektyw, bez celu. Pandemia może minie w ciągu kilku miesięcy, może roku. Znajdzie się nowa atrakcja, nowy smok. Ale wychodzenie z tej obecnie wdrukowanej w umysły psychicznej traumy zajmie długie lata.
Niebagatelną, a nawet dominującą rolę w odbiorze obecnej sytuacji mają media, ten dzisiejszy przemysł dezinformacji. Wiadomości dostajemy szarpane, wyrwane z kontekstu, manipulujące faktami lub przemilczające niewygodne prawdy, oferujące natychmiastową interpretację – i nie waż się mieć własnej! Statystykę pokażemy wybiórczo, bez kontekstu, będziemy operować wielkimi liczbami bezwzględnymi, żeby tylko nie wdarła się do umysłu społeczeństw prawdziwa, relatywnie mała skala zagrożenia. Mechanika jest niezmienna – wybieramy jedną promowaną narrację, znajdujemy aktorów i rozdzielamy im kwestie. Ty będziesz Mędrcem, ty zaś Błaznem, a ty Królem. Dziś trzeba mówić jednym głosem z ekspertami skompromitowanej Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) – więc mówimy, a kto nie owca, kto ma własne poparte nauką i wiedzą zdanie, choćby był noblistą w dziedzinie, nie zostanie wysłuchany, nie będą jego argumenty brane pod rozwagę. Przeciwnie – zostanie potępiony jako ignorant bez prawa do własnej opinii, zostanie nazwany negacjonistą i nawet pozbawiony prawa do uprawiania zawodu, prawa do swobody wypowiedzi, bo w cyfrowym instant świecie wszystko jest zerem lub jedynką, nie ma miejsca na wątpliwość. Dokładnie ten sam mechanizm działa od dekad w innej agencji ONZ – Międzynarodowym Panelu ds. Zmian Klimatycznych (IPCC), więc metodologia i mechanizmy są ustalone, granty rozdane, role rozpisane. O nieudolności wszelkich działań ONZ można pisać długo, o bezwładzie intelektualnym i braku mocy działania (misje wojskowe w byłej Jugosławii, Rwandzie) są wystarczającym dowodem. Ale ideologicznie – zawsze w czołówce. Liga Narodów XXI wieku – fasadowa, nieskuteczna, zmanipulowana.
Widzimy całkowite fiasko klasy rządzącej – przerażonej i bezradnej, cynicznej i jak zwykle zakłamanej. Trudno obecnie mówić tylko o kryzysie zaufania do liderów politycznych. Ktokolwiek jeszcze stara się w miarę trzeźwo myśleć musi zgodzić się ze słowami Henry’ego Millera, że "zwykły obywatel posiada kodeks etyczny znacznie przewyższający ten, który posiada rząd, któremu obywatel jest winien wierność. Fikcja, że państwo istnieje dla naszej ochrony, została obalona tysiące razy”. Wypruci z wiary w siebie i oduczeni samodzielności myślenia, zastraszeni i podzieleni, dajemy duetowi państwo-korporacja wolne pole do manipulowania naszym życiem bez opamiętania.
W lata 20ste XXI wieku wchodzimy patrząc na nowy wspaniały świat, patrzymy w lustro na człowieka z chowu klatkowego, człowieka pozbawionego ostatnich złudzeń i perspektyw, otumanionego fałszywymi informacjami, wyedukowanego na poziomie superpodstawowym (maturę sprzed 30 lat dzisiaj zdałoby może 10% absolwentów szkół ogólnokształcących, którzy opuszczają mury nie mając nawet podstaw tzw. wykształcenia ogólnego – ale dyplom każdemu się należy!). Miał rację Martin Luther King mówiąc, że „jesteśmy skłonni pozwolić, by nasze życie umysłowe zostało zaatakowane przez legiony półprawd, uprzedzeń i propagandy. [...] często zastanawiam się, czy edukacja spełnia swoje zadanie, […] nasze uczelnie wyprodukują grupę zamkniętych umysłowo, nienaukowych, nielogicznych propagandystów, pochłoniętych niemoralnymi czynami”. Ważne jest tylko, aby umiał ten człowiek wchłonąć we własny krwiobieg prosty przekaz w globalnych seansach nienawiści transmitowanych w każdej z olbrzymich sieci mediów społecznych. Żeby było go stać na drobny abonament i wielogodzinną konsumpcję kulturowej pulpy z Netflixa przy równie długiej konsumpcji wyniszczających nasze organizmy produktów śmieciowych. Żeby jego pracę, jakkolwiek mała i bezowocna by ona nie była, dawało się opodatkować.
W kraju „Za waszą wolność, i naszą” 37 milionów obywateli przebywa w permanentnym areszcie domowym, pozbawionych w niezgodny z konstytucją sposób prawa do zarobkowania i pozbawionych jakiegokolwiek wsparcia. W kraju narodzin swobód obywatelskich i oświecenia, „Wolności, Równości i Braterstwa” – 67 milionów bezwolnych obserwuje wąską grupkę równiejszych wypinających się na jakikolwiek przejaw braterstwa. W kraju od oceanu do oceanu, „Domu Wolnych i Odważnych” – 350 milionów pielęgnuje własną plemienność rozpalaną wygranymi przez lobby multimiliarderów wyborami prezydenckimi. Wstawmy tutaj dowolny kraj ze słowem „wolność” w narodowym zawołaniu, a potem liczbę ludności sprowadzoną do parteru narzuconymi przez wystraszonych decydentów obostrzeniami i lockdownami. Każdego pokolenia wielki mit „ziemi obiecanej”, poczucie celu – lub chociaż nadzieja – na lepszą przyszłość (już nawet nie lekko świetlaną) upadł z hukiem, zastąpiony społeczną plemiennością i rozbiciem wszelkich wspólnot (celu, interesu, kultury, w końcu cywilizacji).
Byłoby łatwo zakończyć ten tekst prostym odniesieniem do Orwella i jego „1984”, skupionego bardziej na charakterystyce mechanizmów totalitarnych w nieco archaicznej już scenografii. Krok dalej poszedł Janusz A. Zajdel w swojej wizjonerskiej powieści „Limes Inferior”, kreśląc dzisiejszy obraz naszego społeczeństwa prawie cztery dekady temu, w innej epoce. Polecam Państwu lekturę (lub przypomnienie sobie) tej powieści, ale o ile 40 lat temu była literacką antyutopią, to dziś jest przerażająco prawdziwa, i nie będzie to lektura przyjemna. Czerwona czy niebieska pigułka? Wybierajmy świadomie, póki jeszcze możemy.


kato
Rhetor
Posty: 2697
Rejestracja: 24-08-2009, 11:27
Lokalizacja: Tarnów

Re: Koronawirus w Tarnowie

Post autor: kato »

Brakuje tylko nazwisk tych, którzy zmusili dzielnych naukowców do milczenia oraz ujawnienia profesorskiej kliki.
Nikt Panu nie da tyle, ile ja mogę obiecać (KMN)

Awatar użytkownika

defekator
Rhetor
Posty: 11637
Rejestracja: 13-01-2010, 21:55

Re: Koronawirus w Tarnowie

Post autor: defekator »

kato pisze:
10-02-2021, 06:12
Brakuje tylko nazwisk tych, którzy zmusili dzielnych naukowców do milczenia oraz ujawnienia profesorskiej kliki.
Reptailanie nie mają nazwisk.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe" S. LEM


bart11
Archont
Posty: 604
Rejestracja: 26-02-2013, 23:43

Re: Koronawirus w Tarnowie

Post autor: bart11 »



kato
Rhetor
Posty: 2697
Rejestracja: 24-08-2009, 11:27
Lokalizacja: Tarnów

Re: Koronawirus w Tarnowie

Post autor: kato »

Jakoś nie ufam linkom bez choćby odrobiny recenzji.
Kojarzy mi się to z idiotycznym komentarzem "Musisz trochę poczytać".
Nikt Panu nie da tyle, ile ja mogę obiecać (KMN)

Awatar użytkownika

TomekMKM
Rhetor
Posty: 2340
Rejestracja: 18-11-2010, 00:24
Lokalizacja: Tarnów

Re: Koronawirus w Tarnowie

Post autor: TomekMKM »

TomekMKM pisze:
05-02-2021, 14:55
Wśród ogłoszonego dzisiaj złagodzenia obostrzeń jest między innymi otwarcie basenów.
I niby fajnie, ale aquaparki pozostają zamknięte. I tu zaczynają się schody.
Czy basen pływacki z wydzielonym brodzikiem ze zjeżdżalnią dla dzieci i biczami to już park wodny czy jednak nadal basen? Ciekawe, gdzie jest ta magiczna granica. No i co przedsiębiorcy mają w PKD. Czuję morze możliwości do interpretacji.
Poza tym czym jest, w myśl Rozporządzenia "basen"? Wiem co to jest "pływalnia" - to obiekt wyposażony w instalacje służące do pływania. Czy mówimy w Rozporządzeniu o basenie jako obiekcie, czy basenie jako urządzeniu lub instalacji służącej do pływania? Bo to bardzo istotna różnica. W takimi razie czy można przyjąć, że obiekt, który składa się z kilku "basenów" może być otwarty?

Czy nasz słynny tarnowski "Park Wodny" to jeszcze basen, czy już pełnoprawny park wodny? A Dom Sportu w Mościcach?
Albo baseny termalne w Białce czy innym Chochołowie. Niby mają cechy parku wodnego, ale też są w znacznej części na zewnątrz, co sprawia, że są (zgodnie z resztą z obecną wersją ministerialną) bezpieczniejsze, plus woda ma charakter pro-leczniczy. Czy basen przy hotelu, który będzie się nazywał "hotelowym aquaparkiem" (https://www.crystal-mountain.pl/aquapark_blue_lagoon) też musi być zamknięty?
I jeszcze ciekawostka, baseny mineralne w Solcu-Zdroju są cały czas otwarte, bowiem świadczą usługi zdrowotne, tudzież rehabilitacyjne. To samo z resztą ostatnio zrobiły termy w Białce.
No i to jest właśnie to, o czym pisałem.

https://biznes.radiozet.pl/News/Baseny- ... ezREOSRcEo
Sztandarowym przykładem są kina, które o możliwości otwarcia się 12 lutego 2021 roku dowiedziały się tydzień wcześniej. Problem w tym, że multipleksy potrzebują minimum miesiąca na rozruch, czego rządzący zdaje się nie wiedzieli. Lub mieli tego świadomość i z pełną premedytacją otworzyli branżę wiedząc, że nie będzie ona w stanie skorzystać z tej okazji. Podobne zastrzeżenia mają właściciele basenów.
Na czym polega problem basenów? Z dotychczasowych przepisów, zabraniających działania basenów i aquaparków, zniknęło słowo „basen”. Nigdzie w prawie nie określono jednak, jak odróżnić jeden obiekt od drugiego, przez co może się okazać, że pływalnia wyposażona w zjeżdżalnię dla dzieci przez służby zostanie potraktowana jako aquapark, a właściciel ukarany przez policję i sanepid.
W ustawie jest „pływalnia”, czyli obiekt kryty lub odkryty, który ma trwały brzeg i dno i uzdatnianą wodę oraz „kąpielisko”, czyli wydzielony i oznakowany fragment wód powierzchniowych, wykorzystywany przez dużą liczbę osób kąpiących się. Gdy rozpoczął się boom budowlany na pływalnie w latach 2000, zaczęliśmy budować nowy typ obiektów. Zaczęły powstawać obiekty z niecką sportową i częścią rekreacyjną, saunami, jacuzzi itp. Prawo nie nadążyło za tym rozwojem, a rząd teraz używa nieprawnych określeń.

Awatar użytkownika

TomekMKM
Rhetor
Posty: 2340
Rejestracja: 18-11-2010, 00:24
Lokalizacja: Tarnów

Re: Koronawirus w Tarnowie

Post autor: TomekMKM »

TomekMKM pisze:
26-01-2021, 16:23
(...)

Jeszcze tylko, żeby skończyć z tymi zgonami, pół zdania pan pozwoli. Ta liczba zgonów też już maleje, ponieważ nie dochodzi do nowych zakażeń, w związku z tym nie ma dużej liczby zgonów. Ona zaczyna spadać, ale ci, co umierają, to są właśnie te osoby, które właśnie klasycznie u nas, wszędzie umierają, to są osoby starsze, schorowane.


Czy ja wiem, czy faktycznie liczba zgonów maleje? Zależy w jakim ujęciu. Rozpatrując w dłuższym okresie, to na pewno. Jeżeli mówimy o ostatnim tygodniu, to bym powiedział, że się waha, a tendencja jest lekko spadkowa. Ale to nie ja jestem doradcą Premiera.

Dla ścisłości, dane:

20.01: 444
21.01: 420
23.01: 346
24.01: 110
25.01: 38
26.01: 264

No niby spada, ale na pewno nie liniowo.
09.02: 227
10.02: 360
11.02: 456

Spada aż miło patrzeć.


bart11
Archont
Posty: 604
Rejestracja: 26-02-2013, 23:43

Re: Koronawirus w Tarnowie

Post autor: bart11 »

TomekMKM pisze:
11-02-2021, 12:05

09.02: 227
10.02: 360
11.02: 456

Spada aż miło patrzeć.
1. Dochodzi miesiąc otwarcia szkół i nie widać powtórki z września, fakt, że mniej więcej utrzymuje się taki sam poziom jest pozytywnym zjawiskiem.
2. W Tarnowie od wielu dni nie mieliśmy żadnego zgonu. A dwa-trzy tygodnie temu w małej Dąbrowie było 15 zgonów na dobę - to tyle w kwestii raportowania.
3. Stabilizację/lub spadek/ ilości zachorowań widać w:
- braku obciążenia szpitali tymczasowych,
- mniejszego obciążenia szpitali (otwierane oddziały),
- łatwego dodzwonienia się na teleporadę,
- znacząco mniejszej liczbie pogrzebów.

Awatar użytkownika

Autor tematu
LordRuthwen
Rhetor
Posty: 6845
Rejestracja: 20-10-2009, 10:25
Lokalizacja: tajna

Re: Koronawirus w Tarnowie

Post autor: LordRuthwen »

I braku wykonywania testów: trzy osoby w domu, karetka do jednego z nich, test - pozytywny, dwa pozostałe nie wykonane, bo "nie będziemy marnować, na pewno też macie".

Awatar użytkownika

defekator
Rhetor
Posty: 11637
Rejestracja: 13-01-2010, 21:55

Re: Koronawirus w Tarnowie

Post autor: defekator »

W szkołach jeżeli uczą się klasy 1-3 oraz częściowo chyba technika da się utrzymać jako taki reżim sanitarny. Gdyby ruszyły wszystkie była by powtórka z września. Liczba przypadków zaczyna powoli mieć lekką tendencję wzrostową. Zgony dość wyraźnie zaczęły ponownie rosnąc.

Dobrze, że znowu otwarli kasyna.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe" S. LEM

ODPOWIEDZ